W mieszkaniu matematyka zepsuł się kaloryfer. Matematyk wezwał hydraulika. Ten przyszedł, chwilę popukał, postukał i zreperował kran. Matematyk bardzo zadowolony z szybkiej i skutecznej usługi zapytał o cenę. Kiedy hydraulik podał cenę, matematyk złapał się za głowę:
– Panie, ale to połowa mojej pensji.
– To gdzie pan pracuje? – spytał hydraulik.
– Na uniwersytecie, jestem matematykiem.
– Eee… nie warto. Niech pan przyjdzie do nas. Sam pan widział – trzeba tylko trochę popukać, postukać, a zarobi pan 3 razy więcej niż teraz. Tylko kiedy będzie się pan zgłaszał do pracy, to niech pan poda wykształcenie podstawowe, bo u nas wyższe nie jest najlepiej widziane – poradził hydraulik.
Matematyk zrobił tak , jak mu radził hydraulik. Zadowolony, bo zarabiał teraz trzy razy więcej, postukał, popukał i nie miał żadnych problemów. Żyć nie umierać…
Ale pewnego dnia wyszło zarządzenie o podwyższaniu kwalifikacji. Matematyk musiał pójść na kurs dokształcający.
Na zajęciach prowadzący mówi: – Zobaczmy, co pamiętacie z matematyki. Jaki jest wzór na pole powierzchni koła?
Do odpowiedzi został wywołany matematyk. Podszedł do tablicy. Niestety, zapomniał wzoru, więc zaczął go wyprowadzać. Zapisał jedną tablicę, drugą i wyszło mu: -πr2. Ten minus mu się nie podobał, zaczął więc wszystko od początku, ale otrzymał ten sam wynik. Rozejrzał się po sali z nadzieją, że ktoś mu podpowie.
A cała grupa szepcze: „Zmień granice całkowania, zmień granice całkowania”…
Jeden profesor mówi do drugiego:
– Najlepiej jest mieć żonę i kochankę. I to tak, żeby obie o sobie wiedziały. Żona myśli, że jesteś u kochanki, kochanka myśli, że jesteś u żony, a ty tup-tup – do biblioteki!
Aula pełna studentów. Zajęcia prowadzi docent, nie dość, że dziekan wydziału, to jeszcze koleś, u którego jest później egzamin z tego przedmiotu. Facet ma do dyspozycji kredę, dwie podwójne, przesuwane w pionie tablice i mnóstwo wiedzy w temacie. Zabiera się dziarsko do roboty i nieświadomie podkręca tempo.
W efekcie, praktycznie nikt (poza pierwszym rzędem, który spisuje z tablicy, bo jeszcze widzi jego „robaczki”) już nie wie, o co chodzi. Ludzie zaczynają rozmawiać, grać w kółko i krzyżyk, narasta szum.
Docent kończy właśnie zapisywać czwartą tablicę i prowadzi jakiś wywód, gdzie odnosi się do zapisków z wszystkich tablic, gdy dociera do niego ten hałas. Postanawia interweniować. Odwraca się szybko i widzi, co się dzieje. Przerażeni studenci momentalnie milkną. Zapada grobowa cisza. Docent mówi:
– Proszę Państwa! Widzę, że na tej sali jest może dziesięć osób, które wiedzą, o czym ja mówię. Natomiast reszta doskonale się bawi!
Cisza staje się jeszcze głębsza. Zadowolony z siebie, odwrócił się do zapisanych tablic i… stracił wątek. Stał tak przed tablicami, próbował sobie przypomnieć, na czym skończył. Niestety… W geście rezygnacji rozłożył ręce i nagle ciszę przerwał głos z sali:
– Zostało nas tylko dziewięciu…
Idzie sobie funkcja przez pustynię i widzi, że z przeciwka biegna w popłochu inne funkcje. pyta więc:
-hej dlaczego tak uciekacie? – a one na to:
-bo tam dalej jest Wielka Różniczka i wszystko różniczkuje! Uciekaj!
Ale funkcja poszła dalej. w końcu spotkała Wielką Różniczkę a ta zdziwiona pyta:
-Funkcjo ja jestem Wielka Różniczka! dlaczego nie uciekasz?
-bo ja jestem e^x
na co Wileka Różniczka:
-ALE JA RÓŻNICZKUJE PO y!!!
Fizyk, biolog i matematyk obserwują pewien dom. W pewnym momencie do domu wchodzą 2 osoby. Po jakimś czasie wychodzą 3.
Biolog: -Rozmnożyli się!
Fizyk: -Nie, to błąd pomiaru.
Matematyk: -Jeśli wejdzie tam jeszcze jedna osoba to dom będzie pusty.
W raju spotykają się Newton, Pascal i Einstein. Trzej fizycy stwierdzili, że pobawią się w chowanego.
Einstein zaczyna liczyć: 1, 2, 3…
Pascal i Newton zastanawiają się gdzie tu się schować. Pascal chowa się za jakąś chmurką. Newton bierze kredę i rysuje na ziemi kwadrat metr na metr, po czym staje w nim.
– … 99, 100. Szukam. Einstein odwraca się i widzi za sobą Newtona.
– Ha! Mam cię Newton!
– Nie, nie, nie – odpowiada Newton – Ja jestem jeden Newton na metr kwadrat, czyli Pascal.
Matematyk, fizyk i inżynier dostali po kawałku siatki do ogrodzeniowej i zadanie by ogrodzić jak największy teren.
Inżynier ogrodził elegancki kwadrat.
Fizyk obliczył że najlepszy stosunek powierzchni do obwodu ma koło i rozstawił siatkę w okrąg.
Natomiast matematyk rozstawił siatkę byle jak, wszedł do środka i powiedział że jest na zewnątrz.
Zamknięto fizyka doświadczalnego, fizyka teoretyka i matematyka w trzech oddzielnych celach z puszką jedzenia. Po tygodniu otwarto cele. U fizyka doświadczalnego ściany poobijane, puszka zmaltretowana, ale rozbita, a zawartość wyjedzona. Fizyk, choć wychudzony, żyje. W celi fizyka teoretyka. Ściany są całe pokryte wzorami, obliczeniami. Tylko jeden slad po uderzeniu, puszka precyzyjnie otwarta, a fizyk żyje. W ostatniej puszka nietknięta. Na podłodze leży martwy matematyk, a na scianie widnieje napis: „Dany jest walec”